czwartek, 23 września 2010

Nowa Fantastyka 09/2010

Po prawie trzech tygodniach przebrnęłam przez grzęzawisko tego numeru. O tyle, o ile publicystykę odnajduję dość interesującą, z opowiadaniami było różnie. Ale po kolei.

Okładka stanowi mały koszmar. Kiedy na forum fantastyki podniósł się szum odnośnie innej grafiki danej na okładkę NF nie bardzo mogłam to zrozumieć, ale teraz jak najbardziej.

Idźmy dalej. Zapowiedzi. I tu wielki plus. Po poprzednim pstrokatym numerze, w końcu coś co da się przeczytać i nie razi w oczy. Mam nadzieję, że tak to pozostanie.

Dużo miejsca poświęcono w tym numerze piekłu. Na początek Pieniążek i jego artykuł “Piekło jest we mnie”. Miły artykuł, choć nie zapadający w pamięć. Dużo ciekawszym odnalazłam “Piekielne wojny” Wiśniewskiego. Zachęcił do wyszukania paru tytułów i zapoznania się z nimi.

Wywiad z Maciejem Parowskim. Po sierpniowym mini wywiadzie, w końcu coś obszerniejszego. Co prawda i tak w przysłowiowym praniu, okaże się czy Funky Koval daje radę, jakkolwiek miło jest przeczytać co i jak.

Niestety Agnieszka Haska i Jerzy Stachowicz oraz ich “Niemcy muszą zwyciężyć” nie przypadło mi do gustu. Prawdopodobnie czuję przesyt historiami alternatywnymi tego typu i sprawami z nimi związanymi. Albo po prostu nie są to “moje klimaty”.

Recenzje jak zwykle są jakie są. Ani ziębią, ani parzą. W sumie żadna nie zachęciła mnie do zapoznania się z przedstawionymi tytułami w jakimś większym stopniu. Orbit - w formie, miło się czyta, ale jako nie-fanka horroru, raczej po film nie sięgnę.

I w tym momencie numeru zaczęły się dla mnie schody. Na ile publicystyka była ciekawa, na tyle opowiadania już mniej.

"Wojna piekieł" (tak, znów piekielny tytuł) Sendy jest dla mnie opowiadaniem niestrawnym. Ponad tydzień zajęło mi jego przeczytanie. Na fakt “nielubienia” tego opowiadania złożyło się kilka czynników. Przede wszystkim sposób prowadzenia narracji. W pewnym momencie można się pogubić co, kto i do kogo mówi. Sprawa kolejna to pomysł... a właściwie kilka pomysłów, które moim zdaniem nie były ze sobą kompatybilne. Bowiem otrzymując (chyba) historię alternatywną, z opcją podróży w czasie, okraszoną bogami, etc. nie bardzo wiadomo na czym się skupić. Uproszczenie historii - mogłoby ułatwić jej odbiór. A tak, czytelnik otrzymuje gąszcz, przez który musi się przedzierać. Średnia przyjemność.

Na tym tle dużo lepiej wypada inna historia alternatywna, czyli "Śmierć w Bawarii" Swanna. Może nie jest szczególnie porywająca, jakkolwiek napisana w przystępnym stylu.

"Obcy w raju" Lernera wypadł dla mnie najbardziej interesująco. Raz podróże w kosmosie. Dwa obecna cywilizacja, która wymarła/wyginęła. Trzy nowa planeta i Pionierzy i... No właśnie, to i... Chętnie przeczytałabym dłuższą formę na bazie takiego opowiadania. Jedyne „ale” mam do zakończenia. Po prostu zrobiłabym je odrobinę wcześniej.

Pozostały jeszcze miniatury, które zupełnie nie przypadły mi go gustu. Tematyka egzystencjalna tak nie bardzo mi pod fantastykę podchodzi.

And that’s all folks! :D

Pozostaje czekać na kolejny numer.

2 komentarze:

Locations of Site Visitors