poniedziałek, 16 maja 2011

Wrocław 2011

Lubię spełniające się marzenia, a wy? Niektóre są duże, jak zeszłoroczny koncert Gackta, a inne malutkie, jak np. wizyta we Wrocławiu. Maj tego roku zaowocował właśnie tym ostatnim. Powód do odwiedzenia tego wspaniałego miasta podsunęła Ylva, gdy wspomniała o koncercie japońskiego zespołu D. Oczywiście, nie obyło się bez małego zamieszania z tym czy jadę sama czy z Połówkiem. Ostatecznie wybraliśmy się razem. Tym sposobem w czwartek 12go maja o 7.34 wyruszyliśmy pociągiem do Breslau. 
Na miejscu byliśmy ok. 11.34, lecz zgodnie z przewidywaniami Ylvy sporo czasu zajęło nam zorientowanie się jak wydostać się z dworca PKP, który w większej części wygląda tak:

Gdy ostatecznie obraliśmy kierunek zwiedzania, okazało się, że jednak pobłądziliśmy i zmierzając do Ogrodu Japońskiego wylądowaliśmy na ul. Sienkiewicza, czyli w Ogrodzie Botanicznym. Nie zrażeni tym faktem, zmierzywszy się z komunikacją wrocławską oraz tamtejszymi remontami dotarliśmy do celu. Co tu dużo pisać, może Ogród nie jest imponujących rozmiarów, ale i tak podbił moje serce. Jest przepiękny. 

Droga do Ogrodu Japońskiego, czyli Pergola:



Ogród Japoński: 








Po spacerku po Ogrodzie oraz szybkiej przekąsce za niebotyczną kwotę przy Hali Stulecia - pognaliśmy z Połówkiem na spotkanie z Ylvą. 
Ledwo co weszliśmy, ledwo co poszliśmy coś wszamać i wróciliśmy - pogoda postawiła na swoim i burzą nas uraczyła oraz rzęsistą ulewą. Panowie poszli po zapasy na wieczór, a my z Ylvą przygotowałyśmy się do koncertu. W międzyczasie okazało się, że tenże zaczyna się godzinę później, dzięki czemu spokojnie udało nam się nań dotrzeć (przypadek taxi pomijam milczeniem). I tak o 19.15 przekroczyłyśmy próg klubu Firlej na Grabiszyńskiej 56. Ponieważ do koncertu pozostały trzy kwadranse usiadłyśmy przy chmielosoczku podziwiając lub nie towarzystwo koncertowe.

A sam koncert był jak to określiła Ylva "ciekawym doświadczeniem". I chyba jest to najlepsze określenie, na jakie jestem w stanie przystać. Nie był zły, ale też nie powalił mnie na kolana. Zaznajomienie się wcześniej z ostatnią płytą zespołu D okazało się nader pomocne. Dzięki temu z pełnym zaangażowaniem mogłam zdzierać gardło na "Underground road" 

czy "Der Konig der Dunkelheit"

 Poniżej kilka fotek z koncertu autorstwa Ylvy:






A po koncercie... a po poszłyśmy spotkać się z Panami pod Pociągiem. 

Po pełnym wrażeń czwartku, piątek wcale nie był gorszy. Po pysznym śniadaniu u Ylvy, wyruszyliśmy z nią jako przewodniczką na miasto, aby w ok. cztery godziny zwiedzić Centrum, zahaczyć o Renomę, poszukać ukrytych Krasnali i zdążyć na pociąg o 13:54 do domu.  








 I tym samym zakończyliśmy z Połówkiem wycieczkę do Wrocławia. Wiem jedno - z pewnością jeszcze tam zajrzę, chociażby po to, aby zobaczyć tym razem Ogród Botaniczny.

P.S. Dziękuję Ylvo za gościnę i fotki!
P.S. II. Dziękuję Kochanie za pomoc przy panoramie i nie tylko.

3 komentarze:

  1. Polecam się na przyszłość :D w końcu musicie jeszcze zobaczyć: Pociąg do nieba, Plac JPII z fontannami, Dworzec Świebodzki, Dzielnicę Czterech Świątyń, Ogród Botaniczny, Kładkę na kościele MM, Uniwersytet z cudownymi salami barokowymi, Pałac Królewski, kolejne stado krasnali, wypić piwo miodowe, Park Grabiszyński i ten pomnik co jest na jego końcu i parę innych rzeczy, które mogłabym długo jeszcze wymieniać :P
    A w punktach:
    1. Fajna panorama dworca!
    2. Ładne niebo do robienia zdjęć się Wam trafiło!A ja zamiast robić fotki to pilnowałam, żebyście niczego nie przegapili :)
    3. Pergola nie jest częścią Ogrodu Japońskiego, a przy tym układzie zdjęć wygląda jakby była :P
    4. Koncert fajny był :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, już poprawiam. Tak to jest jak się hurtem fotki wrzuca. O.o

    OdpowiedzUsuń

Locations of Site Visitors